Wczoraj niby był pierwszy dzień lata, a tak na prawdę słońca było jak na lekarstwo. Po bardzo burzowej nocy za oknem było szaro i ponuro, wyłączając krzyczące zielenią trawniki i drzewa. Trochę zdołowana taka aurą, w "dresowym" nastroju, wyprowadziłam rano psa na spacer i zorientowałam się, że mimo lata nie jest ciepło i nawet nie pachnie wakacjami, a conajwyżej lekko czuć wiosnę. I z takim przekonaniem wybrałam się po południu na spacer po mieście.
Uzbrojona w futrzaną kamizelkę, buzkę z długimi rękawami, grubsze rajstopy, kalosze i na wszelki wypadek w szalik (w torbie) ruszyłam na miasto.
Bardzo szybko przekonałam się jednak, że jest duszno, gorąco, a w powietrzu jest nic innego jak zawiesina, którą nie da się oddychać.
Ale co zrobić... Dzielnie przerzuciłam futrzaka przez pasek torby, podwinęłam rękawy w bluzce i jakoś dałam radę.
Bardzo szybko przekonałam się jednak, że jest duszno, gorąco, a w powietrzu jest nic innego jak zawiesina, którą nie da się oddychać.
Ale co zrobić... Dzielnie przerzuciłam futrzaka przez pasek torby, podwinęłam rękawy w bluzce i jakoś dałam radę.
Wspominając wczorajszy dzień myślę, że łatwiej by było spojrzeć na termometr przed wyjściem z domu, niż ubierać się na czuja w milion warstw, ale z drugiej strony, to by było przecież zbyt proste.
Mimo wszystko, następnym razem po prostu zastanowię się kilka razy zanim wyciągnę z szafy stos ubrań "na wszelki wypadek" i się w nie wszystkie ubiorę.
Ostatnio też pisałam, że ciakwie się dzieje na moich paznokciach. Owszem, tak - przede wszystkim zacznę od tego, że są różowe. Nigdy wcześniej nia miałam różowych paznokci, bo ogólnie rzecz ujmując nie jestem wielką fanką tego koloru, a nawet bym powiedziała, że go trawię w szczególnych przypadkach, co oznacza, że zazwyczaj po prostu nie.
Podobnie nigdy wcześniej nie miałam kropek na paznokciach. Całość wyszła dość spontanicznie, nie planowałam tych "wariacji na temat", ale podoba mi się taki połączenie i myślę, że jeszcze kiedyś do niego wrócę.
fot. Łukasz Trzeciak
kamizelka: sh / różowy lakier: H&M / fioletowy lakier: no name
11 komentarzy:
bardzo fajna i inna stylizacja,podoba mi się :)
pozdrawiam
cudowny futrzak :)
obserwuję :*
wow- gorgeous look. i love it.
leo suits you very well.
kisses
maren anita
FASHION-MEETS-ART by Maren Anita
wow, powiem , że kamizelka w takim wydaniu bardzo mi się podoba :) i w dodatku kupiłaś w sh! szczęściara ;)
świetna kamizelka!
Ciekawa kamizelka. :) U mnie też niestety pogoda beznadziejna, a mam tyle do pokazania na blogu...
Zapraszam do siebie, nowy post:
www.diane-fashion.blogspot.com
uwielbiam takie połączenia, kamizelka jest cudowna! ;)
zapraszam częściej, będzie mi przemiło ;)
o tak pogoda płata nam figle...ja mam czasami założyć gruby sweter i rajstopy :))
Bardzo fajne kalosze, nie było Ci w nich za ciepło w taki parny dzień?
Kalosze super. Przypominają mi trochę moje decathlony. To trudna miłość...zwłaszcza przy ściaganiu. Czy Twoje też tak ciężko się zdejmuja? Co to za marka?
Kalosze są faktycznie z Decathlonu :) przy zdejmowaniu nie jest tak źle, przy bieganiu gorzej... a czasem trzeba - do autobusu, czy po schodach do metra. wtedy nie pozostaje mi nic innego jak biec i modlić się, żebym nie straciła zębów gdzieś po drodze... ;)
Prześlij komentarz