Okej, jest przerwa, są zdjęcia, jest i post! Radość moja nie zna granic i mam nadzieję, że nie będzie to pierwsze i ostatnie wyjście zdjęciowe w tej świątecznej przerwie.
Jak na zimowy czas przystało mam pewne doświadczenia związane z przedświątecznym-szałem-zakupów, jaki ogarnia społeczeństwo w ostatnim miesiącu roku.
Jak na zimowy czas przystało mam pewne doświadczenia związane z przedświątecznym-szałem-zakupów, jaki ogarnia społeczeństwo w ostatnim miesiącu roku.
Ok, I've got a break, I've got pics, I've got a new note! I'm so happy and hope that it won't be the last walk with taking photos during my Christmas break. If it comes to winter time... I had a bad experience connected with before-christmas-shopping-time which sweeps whole socjety during the last month of the year.
Wybrałam się do mojego ulubionego sklepu, w którym można znaleźć ubrania na każdą okazję i nieokazję i... i nie znalazłam dla siebie absolutnie nic! Z jednej strony mama przypominała mi, że święta już niedługo i muszę wybrać sobie jakieś prezenty, z drugiej sama nie rozumiałam tej sytuacji. No bo JAK TO JEST MOŻLIWE???!
W efekcie wyszłam ze sklepu z pustymi rękami, ale powróciłam tam 23.12 - z nadzieją, że ludzie nie będą robić prezentowych zakupów na ostatnią chwilę. Miałam rację - kolejek do przymierzalni zero, do kas tak samo, a na wieszakach w końcu pojawiły się ubrania, które mi się podobały.
I decided to go to my favourite shop, where you can find clothes for all occasions and... and I didn't find anything! On the one hand my mother was saying that Christmas is coming and I have to choose some gifts for myself but on the other hand I couldn't understand this situation. Cause HOW IS IT POSSIBLE???!
Finally I came back home with nothing but decided to go there again 23.12 - hoping that people won't do they christmas shopping at the eleventh hour. And I was right - neither queue to the fitting rooms, nor to checkouts.
Finally I came back home with nothing but decided to go there again 23.12 - hoping that people won't do they christmas shopping at the eleventh hour. And I was right - neither queue to the fitting rooms, nor to checkouts.
Tak oto do mojej szafy trafiły burgundowe rajstopy. I żaden mróz mi nie przeszkodzi w chodzeniu z spódnicy, o!
So that was the way my burgundy tights turned up in my wardrobe. And no freez can interrupt me in wearing skirts, yeah!
fot. Łukasz Trzeciak
pendant: biżu.for.eveyone / tights: H&M
PS. Ten sweterek możecie też znaleźć również tutaj. Doskonały dowód na to, że zmienia swoje oblicze w zależności od kontekstu :)
PS. You can find this jersey also here. It's a very good example that it can change it's countenance in different contexts :)
4 komentarze:
świetnie wyglądasz:) rajstopy śliczne:)) ja wpadłam w szał zakupów po świątecznych, w końcu wyprzedaże:)
http://beyourselfnotsomeoneels.blogspot.com/
bardzo podoba mi się spódnica i jej połączenie z golfem ;)
ale dziewczęco :)
śliczna spódniczka:)
Prześlij komentarz