followers


sobota, 31 sierpnia 2013

oh! it's September. almost.

Wstyd i hańba. Ujma na honorze. Mam ochotę się zapaść pod ziemię i nie wychodzić spod niej przez jakiś czas. Bo żeby tyle milczeć i dwa razy obiecywać zmiany, to już lekka przesada. I jeszcze powracać z odgrzewanym kotletem. Kotlet z lipca, bo w sierpniu drzewa mi zasłaniały świat i las nieskończony przeszkadzał w zrobieniu czegokolwiek kreatywnego w tej otchłani zwanej inernetem. Tak to właśnie jest, jak wakacje - dla jednych czas relaksu i błogostanu zwanego popularnie chillem - animują czas 24/7. W dość intensywny sposób. Z dniem dzisiejszym nadeszła wiekopomna chwila, powrót do blogowej działalności i trzeźwości umysłu. Bo choć wakacje jeszcze trwają, to drzew już nie ma, a jedyne co mnie otacza to moja ukochana miejska dżungla.
 
Zostawiam więc lipcowego kotleta odgrzanego, prostego jak zwykle. No, może pomijając biały top - wakacyjne szaleństwo, do utraty tchu.
 
fot. Łukasz Trzeciak
top: H&M